sobota, 5 października 2013

Epilog ~MIŁOŚĆ - JESZCZE JEDEN NAŁÓG MŁODOŚCI, RYZYKOWNE GRY, OSZAŁAMIAJĄCE STANY NIEWAŻKOŚCI~

*Sześć miesięcy*

Dzisiaj Lou i El powiedzą sakramentalne TAK. Darcy jako ich ulubienica niesie obrączki a Harry jest świadkiem.

Ubrałam się,pomalowałam i uczesałam.

Harry ubrał Darcy i sam poszedł założyć garnitur.

Po godzinie ruszyliśmy do kościoła. Ceremonia była przepiękna. Gdy Lou wypowiadał słowa " Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" Harry patrzył mi prosto w oczy, przykładając prawą rękę do serca. Po zaślubinach wszyscy pojechaliśmy do restauracji, gdzie miał odbyć się ciąg dalszy SZCZĘŚLIWEGO DNIA państwa TOMLINSON. Podeszłam wraz z Harrym i Darcy do młodej pary,aby złożyć im życzenia.
-Pamiętajcie miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochajcie i nie żądajcie zbyt wiele. Po prostu kochajcie.-powiedziałam tuląc ich.
Po obiedzie zaczęła się mega zabawa. Darcy była w siódmym niebie. W pewnym momencie głoś zabrał Hazza.
-Oficjalnie chciałbym podać wam najważniejszą datę w moim życiu. Trzeci czerwiec dwa tysiące piętnastego roku. Data Naszego Ślubu. Mojego i Pauliny.-powiedział skacząc z radości.
Wszyscy zaczęli nam gratulować.
-Niall zajmiesz się Darcy?-zapytał Harry.
Blondyn kiwnął głową na znak zgody i porwał małą do tańca. Styles złapał mnie za rękę. Szliśmy w stronę lasu. Po dłuższym czasie moim oczom ukazało się jezioro.

-Kocham Cię.-powiedział tuląc mnie od tyłu.
-Ja też Cię kocham.-odpowiedziałam.
-I żyli długo i szczęśliwie.-krzyknął loczek a potem złączył nasze usta w najcudowniejszy pocałunek.

ŻADNA WIELKA MIŁOŚĆ NIE UMIERA DO KOŃCA. MOŻEMY STRZELAĆ DO NIEJ Z PISTOLETU LUB ZAMYKAĆ W NAJCIEMNIEJSZYCH ZAKAMARKACH NASZYCH SERC, ALE ONA JEST SPRYTNIEJSZA- WIE, JAK PRZEŻYĆ.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest epilog. Co sądzicie o tym blogu???
Mam zamiar założyć kolejnego bloga o Harry'm w roli głównej.
Co wy na to???
Link do nowego bloga postaram się dodać za kilkanaście dni.
Buziaczki :*

sobota, 28 września 2013

Rozdział 21 ~TO MOJA WINA~

* Dwa tygodnie później*

Cały czas mieszkam u Dan. Harry próbował się ze mną skontaktować, ale ja go olałam. Zbyt mocno bolą słowa, które wypowiedział tamtego dnia. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek mojego telefonu. Dzwoni Louis.
-Tak?-zapytałam.
-Hej. Co porabiasz dziś wieczorem?-zapytał.
-Właściwie to nic specjalnego. Pewnie będę się zajmowała Darcy.-oznajmiłam.
-Bingo. O dwudziestej macie być u nas. Organizujemy ognisko z okazji rozpoczęcia wakacji.-powiedział.
-Nie, to nie wypali.-odpowiedziałam.
-Bez gadania. Podjadę po was o dziewiętnastej trzydzieści.-zaśmiał się i rozłączył.
Wstałam i poszłam do łazienki, ogarnęłam się i zeszłam na dół.

 Zrobiłam śniadanie i poszłam po Darcy, która bawiła się lalkami.
-Cześć księżniczko. Mam dla ciebie super wiadomość. Wieczorem jedziemy do wujków  na ognisko.-powiedziałam całując ją w policzek.
-Siupel.-krzyknęła.
Podeszłam do szafy i wybrałam i wybrałam dla niej ciuszki.

Po skończeniu ubierania Darcy, wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół. Cicho tu bez Dan. Niestety dziewczyna musiała wyjechać na miesiąc do LA. Zjadłyśmy śniadanie i wyszłyśmy na spacer do parku na plac zabaw. Darcy poszła się bawić do piaskownicy a ja usiadłam na ławce, na której leżała gazeta plotkarska. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać artykuł.
Chłopak z brytyjskiego boysband'u- Harry Styles zerwał ze swoją narzeczoną 
a matką swojej córki, twierdząc, że od dwóch miesięcy jest z Taylor. 
Piosenkarka, gdy dowiedziała się o rozstaniu swojego kochanka
z narzeczoną zerwała z nim mówiąc "Że jest dupkiem".
Harry jest zagubiony, czyżby Taylor doprowadziła do kolejnego
rozpadu miłości dwóch kochających się osób.
-Dobrze mu tak.-pomyślałam.
Wstałam i posadziłam Darcy do wózka. Poszłyśmy jeszcze do galerii na zakupy. Po dwóch godzinach wyszłyśmy ze sklepu, kierując się do domu. Darcy zasnęła, więc położyłam ją w łóżku, sama zeszłam na dół siadając na sofie i oglądając telewizje. Oglądnęłam chyba z trzy komedie, spojrzałam na zegarek-wskazywał osiemnastą czterdzieści pięć. Poszłam na górę, wzięłam szybki prysznic, włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam się i poszłam obudzić Darcy.

-Myszko wstawaj zaraz jedziemy-mówiłam gilgocząc ją.
Po przygotowaniu małej zeszłyśmy na dół akurat zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Hej dziewczęta, gotowe?-zapytał Lou.
-Tiak.-odpowiedziała Darcy.
Wsiedliśmy do auta i skierowaliśmy się w stronę willi chłopaków.

~~Oczami Harry'ego~~

Właśnie siedzę u chłopaków w salonie. Lou gdzieś pojechał a reszta chłopaków szykują przekąski, coś do picia. Cały czas dręczą mnie moje słowa, które powiedziałem do Pauliny. To Taylor nagadała mi, że widziała jak Paulina z Liam'em przytulają się i całują. Liam wszystko mi wytłumaczył a ta suka Taylor specjalnie namieszała i mnie rzuciła. Moje rozmyślenia przerwało wejście do domu Louis'a i ...... Pauliny z Darcy.
-Darcy ! Chodź do taty.-powiedziałem.
-Miamiusiu dzie jes wiujek Nall?-zapytała.
-Chodź Darcy, zaprowadzę cię do niego.-powiedział Lou.

~~Oczami Pauliny~~

Harry usiadł na sofie, jest załamany a ja nie wiem co mam zrobić. Chciałam już wyjść i pójść do chłopaków.
-Paulina możemy pogadać?-zapytał.
Podeszłam do niego i usiadłam obok na sofie.
-Bo ja chciałem...-nie dokończył.
-Paulina, Harry. Ratunku-ktoś krzyczał z góry.
Oboje zerwaliśmy się na równe nogi i pobiegliśmy na górę. Wparowaliśmy do pokoju Zayn'a, gdzie na podłodze leżała Darcy z rozwaloną głową, ona jest nieprzytomna.
-Co się stało?-krzyknęłam płacząc i klękając przy dziecku.
-Pociągnęła obrus na szafce i na jej głowę zleciał szklany wazon.-odpowiedział zdenerwowany Zayn.
-Za chwilę będzie pogotowie.-krzyknął Niall wbiegając do pokoju.

*Dwie godziny później*

Siedzę wtulona w Harry'ego w szpitalnej poczekalni.
-To moja wina, gdyby nie mój zasrany romans, gdyby nie to, że oskarżyłem cię o zdradę i powiedziałem, że jesteście niepotrzebne w moim życiu,to wszystko przeze mnie. Moja księżniczka nie leżałaby teraz w szpitalu.-powiedział płacząc.
-Państwo są rodzicami Darcy Styles?-zapytał lekarz.
Kiwnęliśmy twierdząco głową.
-Mała się obudziła. Wszystko jest w porządku, zszyliśmy tył głowy. Mogą państwo do niej wejść.
Odetchnęliśmy z ulgą. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka.
-Miamio, tiatio.-krzyknęła uradowana.
-Kochanie, tatuś tak strasznie cię kocha i przeprasza.-powiedział Hazza całując ja w główkę.
-A wieś, zie mamia muiła, zie cie kosia.-powiedziała.
-Kochanie przepraszam za wszystko. Kocham cię , kocham was i nigdy nie przestanę.-powiedział podchodząc do mnie.
-Ja ciebie też kocham.-odpowiedziałam.
Harry podszedł do mnie bliżej i złączył nasze usta w cudowny pocałunek.
-I źniowiu jesteśmy lodzinkom.-krzyknęła mała.
Miłość jest jak nar­ko­tyk. Na początku od­czu­wasz eufo­rię, pod­da­jesz się całko­wicie no­wemu uczu­ciu. A następne­go dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jed­nak poczułeś już jej smak i wie­rzysz, że będziesz mógł nad nią pa­nować. Myślisz o ukocha­nej oso­bie przez dwie mi­nuty, a za­pomi­nasz o niej na trzy godzi­ny. Ale z wol­na przyz­wycza­jasz się do niej i sta­jesz się całko­wicie za­leżny. Wte­dy myślisz o niej trzy godzi­ny, a za­pomi­nasz na dwie mi­nuty. Gdy nie ma jej w pob­liżu - czu­jesz to sa­mo co nar­ko­mani, kiedy nie mogą zdo­być nar­ko­tyku. Oni kradną i po­niżają się, by za wszelką cenę dos­tać to, cze­go tak bar­dzo im brak. A Ty jes­teś gotów na wszys­tko, by zdo­być miłość
.

piątek, 27 września 2013

Rozdział 20 ~JESTEŚCIE NIEPOTRZEBNE W MOIM ŻYCIU~

*Kilkanaście miesięcy później*

Dzisiaj Darcy kończy roczek, ten czas tak szybko zleciał. Mieszkam już w swoim domu, w trójkę. To już dwie dobre wiadomości, niestety zła też jest. Od dwóch miesięcy Harry jest inny. Nie zajmuje się Darcy, nawet ze mną nie rozmawia. Wychodzi z domu jak ja i mała jeszcze śpimy, wraca jak też już śpimy, albo wcale nie wraca na noc? Mam nadzieje, że nie zapomniał o dzisiejszej imprezie urodzinowej naszego dziecka. Wstałam, wzięłam prysznic, ubrałam się i pomalowałam.

 Poszłam do pokoju Darcy, która już siedziała w swoim łóżeczku bawiąc się różowym misiem.
-Co ty myszko nie śpisz już?-zapytałam biorąc ją na kolana.
-Miamusiu a będią bialony i wujowie i ciocie?-zapytała.
-Za dwie godziny przyjdą, więc musimy iść wszystko przygotować.-odpowiedziałam wybierając małej ciuszki.
Zeszłyśmy na dół i zaczęłyśmy przygotowania. Nawet nie wiedziałam kiedy ten czas tak szybko minął. Moje wygłupy z Darcy przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć a moim oczom ukazał się Niall, Louis z El, Zayn z Perrie i Liam z Dan.
-Gdzie jest nasz mała jubilatka.-krzyknęli wszyscy razem.
Zaprowadziłam ich do salonu a mała na ich widok zaczęła się cieszyć. Złożyli jej życzenia i obdarowali mnóstwem prezentów. Ja w tym czasie próbowałam dodzwonić się do Hazzy.
-Louis wiesz może gdzie jest Hazza?-zapytałam kładąc ciasto na stole.
-Powinien już byś. Ze studia wyszedł wcześniej niż my. Powiedział, że idzie do najważniejszej osoby na świecie.-odpowiedział.
-Nie wiem, nie mam zamiaru na niego czekać i psuć urodziny Darcy.-oznajmiłam.
Czas mijał szybko a Darcy była zadowolona. O dziewiątej wszyscy się pożegnali i wyszli. Wzięłam Darcy na ręce i poszłam ją wykąpać. Po skończonej kąpieli położyłam ją do łóżka.
-Miamia a tiatia o mie zapomiał.-powiedziała tuląc swojego misia.

Nie odpowiedziałam jej, bo łzy samy spłynęły mi po policzku. Zeszłam na dół zostawiając moją córeczkę już śpiącą na górze w swoim pokoju. Czekało mnie duże sprzątanie przez zabawę Niall'a. Kto przeskoczy cały pokój na jednej nodze z kawałkiem ciasta na głowie. Ciasto jest dosłownie wszędzie, ponieważ nikt nie przeskoczył nawet połowy salonu, ale za to Darcy miała niezły ubaw. Gdy już prawie kończyłam sprzątać w drzwiach stanął Harry.
-Popatrz na siebie jak ty wyglądasz.-powiedział do mnie.
Popatrzyłam na siebie, byłam cała brudna z ciasta i czekolady.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie pamiętałam o urodzinach naszej córki.-podniosłam głos.
-Ja za to dobrze bawiłem się z Taylor.-zaśmiał się arogancko.
-Czy ty się słyszysz. Harry co ty kurwa odwalasz?-krzyknęłam.
-To co słyszysz. Od dwóch miesięcy jestem z Taylor, a ty i ten bachor...-przerwałam mu.
-Coś ty debilu powiedział?-zapytałam.
-Powiedziałem, że wy jesteście niepotrzebne w moim życiu.-oznajmił.
-Myślałam, że jesteś inny. A ty okazałeś się pieprzonym egoistą.-wydarłam się.
-Ty mnie zdradziłaś to ja robię to samo.-zaśmiał się.
-Idioto ja to nie ty, żeby zdradzać najważniejszą osobę w swoim życiu.-powiedziałam dławiąc się łzami.
-Ja wiem swoje.-powiedział.
Pobiegłam na górę i zaczęłam pakować swoje i Darcy rzeczy. Małą ubrałam tak, aby jej nie obudzić i zeszłam z torbą i dzieckiem na dół. Harry siedział na sofie.
-Tu masz klucze. Więcej nas już nie zobaczysz.-powiedziałam zamykając drzwi.
Wsiadłam do auta i odjechałam. Po trzydziestu minutach zaparkowałam auto, zabrałam śpiącą Darcy i naszą torbę z rzeczami. Zapukałam do drzwi.
-Dan możemy u ciebie przenocować?-zapytałam.
Dziewczyna wpuściła nas bez słowa i pokierowała do wolnego pokoju. Gdy położyłam dziecko, zeszłam na dół, gdzie zastałam Dan i Liam'a.
-Co się stało?-zapytała dziewczyna.
-Harry przyznał się, że od dwóch miesięcy jest z Taylor. Mnie oskarżył o zdradę chociaż tego nie zrobiłam, ale już kij ze mną. On  Darcy, naszą małą księżniczkę nazwał bachorem i stwierdził, że jesteśmy mu niepotrzebne.-rozpłakałam się a dziewczyna mnie przytuliła.
-Przysięgam, że rozjebie mu tą twarzyczkę.-krzyknął Liam, wychodząc i trzaskając drzwiami.
Poszłam na górę, stanęłam przed oknem. Popatrzyłam na śpiącą Darcy i na zdjęcie Harry'ego, które teraz mam w ręce.

I powiedziałam patrząc w gwiazdy:
Temu kto Cię nie szuka, nie zależy na Tobie.
Ten kto za tobą nie tęskni, nie kocha Cię.
Przeznaczenie decyduję o tym kto pojawia się w Twoim życiu,
ale ty decydujesz kto w nim zostaje.
Prawda boli tylko raz, kłamstwo za każdym razem kiedy je wspominamy.
Są trzy rzeczy, które przemijają i nie wracają nigdy więcej:
słowa, czas i szanse.
Dlatego, ceń tego kto Cię ceni i nie przywiązuj wagi do tych,
którzy traktują Cię tylko jako jedną z opcji.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta dam. I następny już jest. Jutro postaram się dodać kolejny :)
BUZIAKI :*

sobota, 21 września 2013

Rozdział 19 ~JA JESTEM OJCEM~

*Dwa i pół miesiąca później*

Jutro chłopcy wracają z trasy i jutro jest termin porodu. Mam nadzieję, że nasz szkrab poczeka jeszcze dwa dni. Przez ten czas, gdy Hazzy nie było przymnie pomagały mi Dan i El, nie odstępowały mnie na krok. Harry dzwonił pięć razy dziennie. Właśnie leże na łóżku, chciałabym wstać, ale strasznie boli mnie brzuch.
-Kurwa, wody mi odeszły.-krzyknęłam sama do siebie.
Wzięłam komórkę i wybrałam znany mi numer.
-Dan. Potrzebuję twojej pomocy.-mówiłam roztrzęsiona.
-Co się stało? Uspokój się.-zapytała.
-Odeszły mi wody. Ałć... i mam skurcze.-krzyknęłam.
-Zaraz będę u ciebie. Nie ruszaj się.-odpowiedziała i rozłączyła się.

~~Oczami Dan~~

Wybiegłam z domu tak jak stałam. Wsiadłam do auta i ruszyłam dzwoniąc do Styles'a.
-Dan. Wiesz, która jest godzina?-zapytał zaspany.
-Wiem, ale Paulina rodzi.-oznajmiłam.
-Co?-krzyknął.
-Właśnie do niej jadę, bo dzwoniła do mnie, że odeszły jej wody i ma skurcze.-powiedziałam i się rozłączyłam.

~~Oczami Pauliny~~

Usłyszałam jak drzwi otwierają się z wielkim hukiem.
-Chodź pomogę ci wstać i jedziemy do szpitala.-oznajmiła biorąc moją torbę do ręki.
Wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy z pod domu.
-Nawet nie zadzwoniłam do Harry'ego, ale to i tak by nic nie zmieniło.-powiedziałam na głos a Dan nawet tego nie skomentowała.
Zatrzymaliśmy się przed szpitalem i weszliśmy do środka. Od razu podszedł do nas mój lekarz.
-Zabieramy panią na porodówkę.-oznajmił.
-Dan, gdyby coś poszło nie tak, powiedz Hazzie, że go kocham.-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie gadaj głupot. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.-odpowiedziała tuląc mnie bardzo mocno.

*Cztery godziny później*

~~Oczami Harry;ego~~

Gdy tylko dowiedziałem się, że Paulina rodzi obudziłem chłopaków i pojechaliśmy prosto na lotnisko. W między czasie Louis odwoływał nasz dzisiejszy wywiad. Teraz cała nasza piątka wbiega do szpitala jak poparzeni. Wzrokiem odnalazłem Dan i skierowaliśmy się ku jej osobie.Wszyscy przywitaliśmy się z dziewczyną.
-Co z nią?-zapytałem.
-Już cztery godziny jest na porodówce a nikt nie chce mi powiedzieć czy wszystko okej.-odpowiedziała.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Czy ktoś z was jest krewnym lub bliską osobą Pauliny?-zapytał.
-Tak, ja jestem jej narzeczonym i ojcem dziecka. Coś z nimi nie tak?-odpowiedziałem.
-Były małe komplikacje. Paulina miała zatrzymanie pracy serca, ale uratowaliśmy ją. Jej i dziecku nic już nie grozi. Ma pan córkę.-oznajmił.
Kamień spadł mi z serca. Jestem taki szczęśliwy.

~~Oczami Pauliny~~

Leżę na łóżku trzymając małą kruszynkę. Czekam kiedy przyjdzie do nas Dna. Drzwi się uchylają, ale nie wchodzi Dan, tylko Harry.
-Kochanie jak ja się cieszę, że nic wam nie jest.-pocałował mnie w czoło.
Po chwili do sali weszła reszta naszych przyjaciół, była nawet Dan i El. Wszyscy zaczęli nam gratulować i mówić jaka to mała jest słodka.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę zadać  wam parę pytań. Kto z was jest ojcem?-zapytała pielęgniarka.
-Ja jestem ojcem.-odpowiedział dumnie loczek.
-Jak mała będzie się nazywać?-zadała kolejne pytanie.
-Darcy.-Harry popatrzył na mnie- Darcy Styles.-dokończył a pielęgniarka wyszła.
-Dziękuje.-powiedziałam całując go w policzek.
-Mogę wziąć moją córeczkę na ręce.-zapytał Hazza.
-Pewnie.-powiedziałam dając mu małą.
-Cześć szkrabie. To ja twój tata, który obiecuje ci i twojej mamie, że nigdy was nie zostawię.-powiedział całując jej rączkę.
Ten widok i te słowa zostaną na zawsze w mojej głowie.


niedziela, 15 września 2013

Rozdział 18 ~Tak mi przykro~

*Trzy miesiące później*

Mieszkam z chłopakami i jestem już w siódmym miesiącu ciąży. Wstałam i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam.

Jak na kwiecień jest bardzo ładna pogoda. Zeszłam na dół, chłopaków niema, mają próbę. Za godzinę ma wizytę u ginekologa. Harry wraz z chłopakami są bardzo zapracowani, jak nigdy. Pewnie Hazza zapomniał o tej wizycie. Trudno dam radę sama, dzisiaj w końcu dowiem się jaka jest płeć mojego skarba. Zjadłam szybko jakiś jogurt i wyszłam zamykając drzwi od mieszkania. Po trzydziestu minutach byłam już na miejscu.
-Pani Paulino, zapraszam.-usłyszałam głos lekarza.
Weszłam do gabinetu. Położyłam się, lekarz właśnie miał zacząć USG.
-Już jestem. Możemy zaczynać.-do gabinetu wpadł zdyszany Styles.
Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Czy pan jest ojcem dziecka?-zapytał lekarz.
-Tak.-odpowiedział dumnie.
Doktor nałożył mi na brzuch przeźroczysty żel i rozpoczął badanie.
-Dziecko rozwija się prawidłowo. Tu jest główka a tu nóżki.-pokazał palcem na ekranie.
-Czy chcą państwo poznać płeć dziecka?-zapytał specjalista.
Harry złapał mnie za rękę.
-Tak, ale Harry ty musisz wyjść.-powiedziałam.
Loczek był zaskoczony moją decyzją, ale wyszedł.
Dowiedziałam się już wszystkiego, wyszłam z sali, ale chłopaka nie było. Wyszłam przed przychodnie a Hazza siedział na ławce z głową spuszczoną w dół. Usiadłam koło niego.
-To nie jest moje dziecko, prawda? Dlatego nie chciałaś, abym poznał płeć?-zapytał a w sumie to stwierdził.
-Harry ty idioto. Przecież to jest twoja księżniczka.-odpowiedziałam.
-Dziewczynka?-zapytał patrząc na mnie.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Moja księżniczka.-zaczął skakać z radości.
-Kochanie tak bardzo cię przepraszam, za to, że powiedziałem, że to nie moje dziecko.-przytulił mnie.
-Bądź gotowa o dwudziestej.-dodał ukazując szereg białych zębów.

Wróciłam do domu i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać swój ulubiony serial. Nim się obejrzałam zegarek wskazywał dziewiętnastą. Poszłam na górę i wzięłam prysznic. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam się i stanęłam przed oknem.

Nagle  poczułam jak ktoś zawiązuje mi oczy.
-Harry to ty?-zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
Tak, to on. Poznałam ten zapach, zapach jego perfum.
Wsiedliśmy do auta. Po dłuższym czasie otworzył mi drzwi i złapał za rękę. Szliśmy po schodach.
-Czy te schody w końcu się skończą.-pomyślałam.
Harry ściągnął mi opaskę.
-Jak tu pięknie.-powiedziałam.

Usieliście i zjedliśmy kolację. Po pewnym czasie Harry uklęknął przede mną na kolana.
-Czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-zapytał.
-Tak.-odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w długi pocałunek.
Na znak mojej zgody Styles włożył mi na palec pierścionek zaręczynowy.

-Za nas.-powiedział loczek pijąc wino a ja sok pomarańczowy.
-Kochanie tak mi przykro, że muszę popsuć tą miłą atmosferę, ale... jutro wyjeżdżamy w trasę.-powiedział jąkając się.
-Na jak długo?-zapytałam.
-Na dwa miesiące.-odpowiedział a mnie zatkało. Dobrze, że przynajmniej pokój dla dziecka jest już gotowy.

piątek, 6 września 2013

Rozdział 17 ~Jesteście rodzeństwem~

~~Oczami Pauliny~~

Dzisiaj mija dwa tygodnie jak mieszkam z chłopakami i Harry'm. Jestem strasznie szczęśliwa. Wstałam, ubrałam się i pomalowałam.

Zeszłam na dół, gdzie wszyscy już na mnie czekali.
-Hej.-rzuciłam na powitanie.
-Witamy nasze słoniątko.-uśmiechnął się Lou.
A ja spiorunowałam go wzrokiem. Hazza podszedł do mnie i pocałował, dzięki czemu usłyszeliśmy zbiorowe "fuuujjj". Zjedliśmy śniadanie.
-To co zbieramy się na ten wywiad.-oznajmił Liam.
Wszyscy wsiedliśmy do czarnego busa i odjechaliśmy. Zostałam poproszona o udzielenie wywiadu wraz z chłopakami. Harry stwierdził, że to bardzo dobry pomysł, aby fani w końcu zobaczyli jaka jestem na prawdę. Strasznie się boję, ale nie ma już odwrotu. Stanęliśmy przed wielkim białym budynkiem. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi rozległ się pisk dziewczyn. Zayn poprosił, aby tak nie piszczały, bo może to źle wpłynąć na dziecko Harry'ego i moje.
-Wchodzicie za 4,3,2,1.-ostatnie słowa reżysera i wchodzimy na salę studia.
Prezenterka wita się z nami i zaczyna zadawać chłopakom pytania.
-Harry jesteś szczęśliwy, że zostaniesz ojcem?-usłyszałam pytanie.
-Tak. To najszczęśliwsza rzecz, która mnie spotkała, ale najcudowniejszą rzeczą jest to, że matką mojego dziecka jest Paulina.-oznajmia i łapie mnie za rękę.
-My też się cieszymy, w końcu będziemy wujkami.-wtrąca Niall.
-Paulina, a ty jak się odnajdujesz w tej sytuacji.-w końcu pytanie prezenterka kieruje do mnie.
-Jestem szczęśliwa a zarazem podekscytowana. Dziecko jest dowodem naszej miłości, to owoc, którym będę się opiekowała razem z Harry'm.-odpowiadam.
Na koniec prezenterka zadała jeszcze kilka pytań, aż w końcu Styles zabrał głos. Uklęknął przede mną i wyciągnął czerwone pudełeczko.
-Wyjdziesz za mnie?-pyta z nadzieją.
-Tak.-odpowiadam łącząc nasze usta w pocałunek.
Na znak, że powiedziałam magiczne TAK, Harry włożył mi pierścionek na palec. Na koniec cała piątka zaśpiewała piosenkę. Po godzinie siedzieliśmy już w busie. Nasze rozmowy przerywa telefon Hazzy. Rozmawia dobre dwadzieścia minut i się rozłącza
-Kochanie za trzy godziny mamy być u moich rodziców. Nie wiem po co, bo nie chcą mi powiedzieć.-oznajmił.
Podjechaliśmy pod nasz dom i nawet nie weszliśmy do środka, tylko w auto i pokierowaliśmy się do rodzinnego miasta mojego narzeczonego, jak to cudownie brzmi. Strasznie się  boję tego spotkania, nie wiem o co chodzi. Z tego wszystkiego po prostu zasypiam.
-Kotek, jesteśmy na miejscu.-budzi mnie Harry.
Wysiadamy z auta i kierujemy się do domu rodziców loczka. Otwieramy drzwi i idziemy do salonu. Nie mogę uwierzyć własnym oczom. W salonie siedzą rodzice Hazzy i moi.
-Co wy tu robicie?-pytam niechętnie.
-Usiądźcie. Musimy wam o czymś powiedzieć.-mówi moja matka.
Siadamy, Harry łapie moją rękę i trzyma bardzo mocno. Zapadła niezręczna cisza.
-Do cholery, mówcie o co chodzi.-krzyknął Harry.
-Jesteście rodzeństwem.-powiedziała mama Hazzy.
Po tych słowach moje życie przewróciło się do góry nogami.
-Co ty kurwa powiedziałaś!-warknął mój chłopak a może brat?
-Miałam romans z ojcem Pauliny. Harry tak mi przykro.-rozpłakała się rodzicielka Styles'a.
Po tych słowach Hazza puścił moją rękę i wybiegł z domu. Po chwili wyszłam za nim, cała zapłakana. Po trzydziestu minutach znalazłam go w parku. Jego widok doprowadził mnie do gorszego szlochania.

-Kochanie.-ocknął mnie zachrypnięty głos.
Przytuliłam go z całej siły.
-Kwiatuszku, to tylko zły sen.-złączył nasze usta w długi pocałunek.